Nikki obudził stukający o parapet deszcz, który z każdą chwilą przybierał na intensywności. Dziewczyna przetarła wierzchem dłoni zaspane oczy i spojrzała na spływające wodą okno, po czym naciągnęła na siebie kołdrę stwierdzając, że nie ma jeszcze sensu wstawać.
-Fantastycznie- wyszeptała. Chciała obrócić się na drugą stronę, żeby przytulić się do Simona, lecz jego strona łóżka była pusta. Westchnęła.
Myślała o tym, jak będzie wyglądał ten poranek po nocy spędzonej z nim wiele razy, ale okazało się, że jej wyobrażenia mijały się z rzeczywistością. Sądziła, że będą dręczyły ją wyrzuty sumienia, ponieważ nie powinna w ogóle dopuścić do tego, by wylądować w łóżku z Simonem, lecz nie musiała długo analizować tej sytuacji, by dojść do wniosku, iż powtórzyłaby to bez chwili zastanowienia. Wciąż nie potrafiła przestać się martwić o to, co pomyślą sobie inni, w szczególności James i Ben, ale zrozumiała w końcu, że po tym, jak doświadczyło ją życie, nie powinna wszystkiego komplikować i sama się unieszczęśliwiać. Poza tym, od kiedy tylko bliżej poznała Simona wiedziała, że jeśli ktokolwiek będzie w stanie ją zrozumieć, to właśnie on. I co do tego miała absolutną rację.
-Si?- Usłyszała kroki, ale mężczyzna nie wszedł do sypialni, co zmusiło Nikki do wstania. Zrzuciła z siebie kołdrę i usiadła na brzegu łóżka, rozglądając się dookoła. Schyliła się, dostrzegając swoje majtki na podłodze, dokładnie tam, gdzie Simon je z niej zdjął i nie mogła powstrzymać uśmiechu myśląc o tym, co się później stało. W końcu sama przekonała się dlaczego żałuje się tylko tych rzeczy, których się nie zrobiło.
Stanęła przed szafą i przebiegła wzrokiem po jej zawartości; uderzyło ją nie tylko to, że Simon miał pokaźną kolekcję koszul w kratę, ale również mnóstwo wolnej przestrzeni, i Nikki po raz kolejny doświadczyła tego dziwnego uczucia, które pojawiało się zawsze, gdy myślała o jego byłej żonie. Sam kiedyś przyznał, że niełatwo przestać kochać kogoś, z kim spędziło się pół życia,a pewnie jeszcze ciężej było, gdy wszystko dookoła przypominało o tej osobie. Dziewczyna nigdy nie miała zamiaru go o to zapytać, ale zastanawiało ją czy chociaż raz zdarzyło się, by Simon wyobrażał sobie byłą żonę będąc z nią. I wcale nie zdziwiłaby się, gdyby odpowiedź była twierdząca.
Zdjęła z wieszaka białą koszulę i zarzuciła ją na siebie, podwijając rękawy. Gdy tylko otworzyła drzwi sypialni, do jej uszu dotarł szum wody z łazienki, co wyjaśniło nieobecność Simona. Przez moment rozważała dołączenie do niego, ale stwierdziła, ze najpierw wołałaby z nim porozmawiać, bo chyba nadszedł ten czas, gdy powinna pomyśleć nad propozycją złożoną jej przez Bena i dać mu w końcu odpowiedź.
Przeszła przez przestronny salon, zastanawiając się czy, albo raczej jak często, Simon siada na kanapie i wspomina, jak urządzał to miejsce razem z żoną. "Może na początek to ja powinnam przestać tyle o nich rozmyślać", skarciła się w myślach i weszła do kuchni, w której na blacie leżały jeszcze nierozpakowane zakupy. Przesunęła reklamówki na bok i otworzyła jedną z szafek, znajdując w niej mnóstwo pustych opakowań i słoik z kawą. Wyjęła go i sięgnęła po stojące obok zlewu kubki, po czym nalała wody do czajnika i zrobiła dwie kawy, wdzięczna, że obydwoje nie słodzą, dzięki czemu obyło się bez szukania cukru w tym bałaganie.
-Już wstałaś?- Simon wszedł do kuchni ubrany w bokserki i bordową koszulkę, na którą skapywały krople wody z jego włosów. Przeczesał je dłonią i uśmiechnął się szeroko, a Nikki poczuła ucisk w żołądku; był tak przystojny, że powodowało to niemal fizyczny ból.
-Tak, deszcz mnie obudził- wyjaśniła, nie odrywając od niego wzroku.
-Szkoda. Poszedłem rano na zakupy z nadzieją, że zdążę przygotować ci jakieś śniadanie do łóżka, no ale skoro już tu jesteś...- Podszedł do niej i pochylił się, składając na jej ustach delikatny pocałunek. Przyciągnęła go do siebie i przytuliła, a on otoczył ją swoimi ramionami. Zamknęła oczy, wsłuchując się w odgłos deszczu uderzającego o szyby; w objęciach Simona czuła się bezpiecznie, jak nigdzie indziej.
-Zrobiłam ci kawę- wyszeptała, odsuwając się od niego i podając mu kubek z gorącym napojem.
-Dzięki. -Upił łyk. -Widzisz, przyjechaliśmy i już pogoda się popsuła, a James i Marie pewnie wygrzewają się teraz na słońcu i wolę nie wiedzieć, jakim jeszcze przyjemnościom się oddają.
-Dziecko już sobie zrobili, więc chyba nic gorszego nie może się przytrafić- stwierdziła, na co Simon roześmiał się.
-Tutaj muszę przyznać ci rację.
-Jak wy ze sobą wytrzymujecie w trasie?- Pokręciła głową.
-Staramy się nie wchodzić sobie w drogę, chociaż nie ukrywam, że przez to atmosfera robi się nieco napięta i jest to sytuacja niezręczna szczególnie dla Jamesa, ale wiadomo po czyjej stronie stoi.
-I nie ma szans, żebyście się, chociażby ze względu na niego, spróbowali zacząć tolerować?
-Nie, bo ona też nie jest święta, ale James oczywiście woli tego nie widzieć. Właśnie to miłość robi z ludźmi.
-Cóż. -Nikki odłożyła kubek na stół i wzięła głęboki oddech. -A skoro poruszyliśmy już temat trasy, to chciałabym, żebyś o czymś wiedział.
-Tak?- Spojrzał na nią, marszcząc brwi. Miał przeczucie, że nie usłyszy nic dobrego.
-Przed waszym wyjazdem rozmawiałam z wujkiem Benem i wspomniałam mu, że mój plan na życie nie bardzo mi wychodzi, więc złożył mi propozycję. Umówiliśmy się, że przez ten tydzień będę szukać pracy, i że jeśli nic nie znajdę, to zgodzę się pojechać z wami w trasę- wyjaśniła, wnioskując po wyrazie twarzy Simona, że jest pozytywnie zaskoczony. -Jak się pewnie domyślasz, od razu powiedziałam, że to będzie już perfidne wykorzystywanie waszej dobroci i nie mogę się na to zgodzić- dodała.
-Ale przecież to nie jest żadne wykorzystywanie...
-Wujek też tak zareagował, więc stwierdził, że nie pojadę w celach rozrywkowych, tylko będę pomagać waszemu tour managerowi i pomyślałam, że to całkiem dobry pomysł skoro jestem dobra w sprawach organizacyjnych i praktycznie całe życie spędziłam na walizkach.
-Więc się zgodziłaś, tak?
-Jeszcze nie dałam mu odpowiedzi, wolałam najpierw ci o tym powiedzieć.
-Ja nie mogę o niczym decydować, bo to twój wybór, ale nie ukrywam, że bardzo bym się cieszył, gdybyś jednak zdecydowała się z nami jechać. -Pogładził ją po dłoni, uśmiechając się ciepło.
-Wiem, tylko trochę skomplikowaliśmy sprawę, nie sądzisz?
-Co masz na myśli?
Nikki przygryzła dolną wargę i spojrzała na niego wymownie.
-Wolisz, żeby nie wiedzieli- domyślił się.
-A jeśli bym z wami pojechała, to nie ma najmniejszych szans na utrzymanie tego w sekrecie.
Simon zamyślił się; nie był pewien czy powinien powiedzieć jej, że Ben już dawno ich rozpracował.
-Z drugiej strony, chcę się zgodzić. -Wzruszyła ramionami.
-Więc zrób to i niczym się nie przejmuj. Każdy zasługuje na szczęście. -Nie miał nawet pojęcia, jak bardzo Nikki potrzebowała usłyszeć od niego te słowa. Wziął ją pod brodę i zaczął całować tak, że pozbyła się wszelkich wątpliwości. Nie umiała wyobrazić sobie tak długiej rozłąki, więc jeśli dzięki temu miała szansę być blisko Simona, to wszystko inne było w tej sytuacji bez znaczenia.
W końcu się uśmiechnęła.
*
-Sądzę, że będziemy potrzebować więcej, niż te piwa. -Simon położył dwa kufle na stoliku i usiadł naprzeciwko Jamesa. -Chyba, że Marie ci zabrania...
Rudowłosy przewrócił oczami, postanawiając powstrzymać się od komentarza.
-Więc kiedy ślub?- zapytał, nawet nie starając się kryć swojego niezadowolenia. Kiedy jego przyjaciel wrócił z wakacji i okazało się, że poprosił Marie o rękę, Simon stracił resztki nadziei na to, że kiedykolwiek się od niej uwolni. Jeszcze niedawno rozmawiał z Nicole, że nic gorszego od ciąży nie może się wydarzyć, ale James po raz kolejny postanowił udowodnić mu, że go nie doceniał.
-Dopiero się zaręczyliśmy- odparł, upijając duży łyk piwa. Wiedział, że temat jego dziewczyny nie jest najlepszym, jeśli poruszał go z Simonem, ale koniec końców był jego najlepszym przyjacielem i musiał się z nim tym podzielić. -Na razie nic więcej nie planujemy. Poczekamy, aż urodzi się dziecko i pomyślimy, co dalej robić.
-A już myślałem, że nagle zmieniły się twoje priorytety i zaraz powiesz mi, że odchodzisz z zespołu i kupujesz dom na wsi.
-Nie jestem w nastroju do żartów, Simon.
-Skoro nie chcesz się żenić, to po co się jej oświadczyłeś?
-Bo chciałem mieć pewność, że jest moja- odparł z całą powagą. -Bo od kiedy zobaczyłem ją z byłym chłopakiem, nie potrafiłem przestać myśleć o tym, jak łatwo mógłbym ją po raz kolejny stracić. Wiem, że to głupio brzmi, ale dzięki temu czuję się pewniej.
-Więc jednak uważasz, że cię wtedy zdradziła?
-Wierzę, że nie, a przynajmniej próbuję to sobie wmówić. Teraz chcę tylko, żebyśmy byli szczęśliwi. Jutro idziemy do lekarza na USG, przy odrobinie szczęścia poznamy płeć maleństwa. -Uśmiechnął się, a Simon poczuł ukłucie zazdrości; gdyby wszystko potoczyło się inaczej, teraz siedziałby gdzieś z Francescą i ich dzieckiem. Zamiast tego, mógł tylko patrzeć jak jego największe marzenie spełnia się komuś innemu. -Musimy dowiedzieć się czy będzie mogła jechać z nami w trasę. A skoro już przy tym jesteśmy, to Ben wspominał, że Nicole do nas dołączy.
-Pewnie nie zdziwi cię, że wiem.
-Dziwi mnie to, jak szybko się zaprzyjaźniliście...
-Przeszkadza ci to? Nikki spotkała straszna tragedia i potrzebowała kogoś, kto dałby jej wsparcie, a biorąc pod uwagę to, że straciła całą rodzinę, chyba oczywistym było, że może zwrócić się tylko do kogoś obcego.
-I trafiła akurat na ciebie.
-Trafiła bardzo dobrze. Ja po prostu... Doskonale wiem, przez co przechodzi, widzę w niej siebie z czasów, kiedy zmarła mama. Może ty tego nie dostrzegasz, bo próbuje udawać, że wszystko jest w porządku i sobie z tym radzi, ale rozmawiałem z nią o tym wiele razy, i uwierz mi, ona naprawdę potrzebuje mieć wokół siebie ludzi, więc cieszę się, że z nami jedzie.
-Ale to chyba coś więcej niż przyjaźń, co? Lepiej, żeby to nie była twoja kolejna gierka, mająca na celu zrobić mi na złość.
Simon westchnął i spojrzał przyjacielowi prosto w oczy.
-Słuchaj, zdaję sobie sprawę z tego, jak to musi wyglądać. Tylko na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, i to jest właśnie jedna z nich. Po rozwodzie nie sądziłem, że spotkam kogokolwiek, kto pozwoli mi uwierzyć, że jeszcze mam prawo być szczęśliwy, a już na pewno nie spodziewałem się, że nastąpi to tak szybko. Nie zrezygnuję z tego tylko dlatego, że akurat padło na Nikki, ale wiedz, że zależy mi na niej bardziej, niż możesz przypuszczać. Dla mnie to też nie jest najbardziej komfortowa sytuacja i rozumiem, że masz prawo widzieć to po swojemu, tylko ja naprawdę nie mam wobec niej złych intencji.
-Mam nadzieję, bo jeśli zobaczę, że coś jest nie tak, to będę musiał odsunąć na bok sentymenty i zapomnieć, że jesteś moim przyjacielem.
-Nigdy bym jej nie skrzywdził, James. Wylała już za dużo łez i powiedziałem sobie, że ja nie dam jej powodu do płaczu. Obiecuję ci to...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz