niedziela, 15 września 2013

9

Simon po raz kolejny spojrzał na wyświetlacz telefonu odczytując wiadomość od Nikki, jakby chcąc się upewnić, że dobrze zrozumiał jej treść, i z torbą przewieszoną przez ramię opuścił halę przylotów. Wyszedł na parking, i chociaż było już ciemno, zobaczył ją od razu. Opierała się o samochód Jamesa, paląc papierosa i przeczesując dłonią długie włosy, starając się ułożyć je mimo rozwiewających je zimnych podmuchów wiatru. Miała na sobie czarną sukienkę, chyba tę samą, w której widział ją po raz pierwszy w klubie, gdy jeszcze nie miał pojęcia kim jest. Jednak tym razem wyglądała jeszcze piękniej niż wtedy, co wcale nie pomagało mu w zdobyciu się na odwagę i porozmawianiu z nią w cztery oczy. Wziął głęboki oddech; z każdym krokiem czuł się coraz bardziej zestresowany. Nie miał pojęcia, jakiej reakcji się po niej spodziewać, chociaż po tym co zrobił, nie zdziwiłoby go nawet, gdyby dostał od niej w twarz. Zasłużył sobie na to, skoro zachowywał się jak skończony idiota.    
-Cześć. -Stanął przed nią, a ona podniosła na niego wzrok i uśmiechnęła się smutno, co sprawiło, że Simon zaczął nienawidzić siebie jeszcze bardziej.
-Cześć- odparła zaciągając się papierosem i wydmuchując dym w ciemną noc. -Już prawie zapomniałam, jak brzmi twój głos... -Nie starała się nawet ukryć tego, jak bardzo się na nim zawiodła.
-Wiem, przepraszam.
-Wnioskuję, że bycie gwiazdą rocka to tak absorbujące zajęcie, że nie miałeś nawet czasu zadzwonić.
-Nie, po prostu... Z resztą nie będę wymyślał żadnych idiotycznych tłumaczeń, bo zdaję sobie sprawę, że nic mnie nie usprawiedliwia i zachowałem się jak...
-Tęskniłam za tobą. -Przerwała mu, obejmując go z całych sił i opierając głowę na jego klatce piersiowej.
-Ja za tobą też- wyszeptał przytulając ją i ukrywając twarz w jej włosach.
Nikki chciała być na niego wściekła, naprawdę. Kiedy zasypiała tamtej nocy wiedziała, że rano obudzi się z mętlikiem w głowie, ale nie przypuszczała, że bez Simona obok. I zabolało ją to, bo chyba sto razy bardziej wolałaby zmierzyć się z tą niezręczną sytuacją, niż czuć się jak dziewczyna na jedną noc, zostawiona bez słowa. Nie miała nawet szansy się z nim pożegnać, życzyć udanych koncertów i przyznać, już na trzeźwo, że naprawdę będzie tęsknić, a on jak na złość nie dzwonił, podczas gdy ona nie miała odwagi odezwać się pierwsza, bo kompletnie nie potrafiła go rozgryźć. Ale z drugiej strony w tej sytuacji mogła spędzić trochę czasu rozmyślając nad tym, co tak naprawdę czuje do Simona, bo dopiero rozłąka sprawiła, że dotarło do niej, jak bardzo jej na nim zależy. Zaczęła też zastanawiać się, czy tamtej nocy powinna powiedzieć w odpowiednim momencie "stop", czy wręcz przeciwnie, pójść na całość, bo nie było nic gorszego niż tkwić pośrodku nie wiedząc, w którym kierunku podążyć.
Teraz, wtulona w niego, nie miała najmniejszych wątpliwości.
-Dzięki, że chciało ci się po mnie przyjechać- powiedział, wypuszczając ją z objęć.
-Akurat nie miałam nic lepszego do roboty, a siedzenie w pustym mieszkaniu i oglądanie filmów już mi się znudziło. -Wzruszyła ramionami. Nie wiedziała, czy naprawdę był tak spięty, czy tylko się jej wydawało, więc tym bardziej wolała być ostrożna i powściągliwa w okazywaniu, jak bardzo miała ochotę go pocałować i powtórzyć ten wieczór przed jego wyjazdem.
-Myślałem, że na czas naszej nieobecności przeniesiesz się do Bena.
-Nie chciałam zawracać głowy Louise- wyjaśniła, otwierając bagażnik, by Simon mógł wrzucić do niego swoją torbę.
-Zawsze tam mówisz.
-Bo naprawdę źle się czuję, przeszkadzając komuś swoją obecnością- odparła, wsiadając do samochodu. -Poza tym, przynajmniej się do czegoś przydałam i pilnowałam mieszkania, karmiłam złote rybki wujka Jamesa i takie tam...
-I w zamian za to on pozwolił ci korzystać z auta?
-Tak, pod warunkiem, że odbiorę go i Marie po powrocie z urlopu.
-Zgaduję, że nie możesz się doczekać.
Zaśmiała się, wyjeżdżając z parkingu.
-To kolejny powód, dla którego powinnam w końcu poszukać własnego mieszkania, tym bardziej, że zaraz urodzi się im dziecko.
-Do tego jeszcze trochę czasu- zauważył. -Teraz skręć w lewo i jedź cały czas prosto- wtrącił uświadamiając sobie, że Nikki jeszcze nigdy nie była w jego domu.
-Okej. Tak poza tym, jak udały się koncerty?
-Fantastycznie. Wiesz, dobrze było wrócić po tym wszystkim, wyjść na scenę i uświadomić sobie, że jeszcze nie tak dawno wydawało się, że już nigdy tego nie zrobimy. Brakowało mi tego, ale dopóki nie zobaczyłem tych ludzi śpiewających nasze piosenki, aż tak to do mnie nie docierało. -Nie musiała nawet na niego patrzeć, by wiedzieć, że się uśmiecha; tak wyraźnie było to słychać w jego głosie.
-A wujek Ben? Rozmawiałyśmy o tym z Louise i martwiła się, z resztą ja też, jak sobie poradzi, bo zakładam, że nie unikaliście alkoholu.
-Nie chciał, żebyśmy z czegokolwiek rezygnowali ze względu na niego. Moim zdaniem trzymał się całkiem dobrze, z resztą po tym co przeszliśmy, nie mam wątpliwości, że powiedziałby nam, gdyby coś było nie tak. Z resztą to on sam zrozumiał, że sprawy zaszły za daleko i potrzebuje pomocy, więc...
-Rozumiem. Chciałabym, żeby wujek i Louise byli szczęśliwi, co prawda nie znałam jej wcześniej, ale jest tak sympatyczną osobą.
-W przeciwieństwie do Marie.
Nikki zignorowała jego komentarz; nie pałała sympatią do dziewczyny Jamesa, lecz z uwagi na to, że mimo wszystko wciąż mieszkała z nią pod jednym dachem, nie chciała dać się Simonowi wciągnąć w tę jego bezsensowną wojnę.
-A ty co robiłaś przez ten tydzień?- zapytał, przerywając niezręczną ciszę.
-To co zawsze, bezskutecznie szukałam pracy- westchnęła. -Zaczyna mnie to przerażać, zaraz zostanę bez pieniędzy, będę musiała wyprowadzić się od wujka i wtedy już kompletnie nie wiem, co ze sobą zrobię.
-Nie martw się na zapas, coś wymyślimy.
-Łatwo ci mówić, bo to nie ty masz przed sobą wizję wylądowania na ulicy.- Zacisnęła ręce na kierownicy.
-Przecież wiesz, że nigdy bym na to nie pozwolił, Nikki. -Tak bardzo żałował, ze ta rozmowa musiała odbywać się akurat w samochodzie, gdzie nie mógł zamknąć jej w swoich ramionach i sprawić, by uwierzyła w jego zapewnienia. -A James i Ben tym bardziej. Nie jesteś sama, pamiętaj o tym.
-Proszę cię, nie mówmy o tym, bo korzystając z tego, że miałam auto, zrobiłam sobie wycieczkę do Edynburga, zobaczyłam ich imiona na nagrobku i chyba dopiero teraz do mnie dotarło, że oni naprawdę nie żyją. I jeszcze nigdy nie czułam się tak samotna.
-Nikki...
-Koniec tematu, bo jak zacznę płakać to z moim szczęściem wpakujemy się w jakieś drzewo na zakręcie.
-Teraz widzę, że naprawdę powinienem był zadzwonić. Nie powinnaś przechodzić przez to sama.
-Właściwie to dobrze się stało, miałam te kilka dni dla siebie, mogłam sobie wszystko przemyśleć i zastanowić się, co dalej.
-Z czym?
Spojrzała na niego, po czym przeniosła wzrok z powrotem na drogę. Nie odpowiedziała.
-Zjedź na prawo.
Zaparkowała na jego podjeździe i patrząc na niewielki piętrowy dom nie mogła powstrzymać się od myślenia, jak ciężko musi być Simonowi mieszkać w miejscu, w którym wszystko przypomina mu o byłej żonie. Ona, żyjąc na walizkach, nie doświadczyła tego problemu.
-Wyjmę torbę. -Simon wyszedł z samochodu, a Nikki po chwili wahania zrobiła to samo. Nie była pewna, jak mężczyzna zareaguje na to, co miała mu zamiar powiedzieć. 
-Jeszcze raz dziękuję, że mnie podwiozłaś- powiedział, stając przed nią i zastanawiając się, czy powinien, zgodnie z tym co wcześniej sobie zaplanował, zaprosić ją do środka. Coraz bardziej bał się, że może jednak źle interpretował jej zachowanie i musiał pogodzić się z tym, że w najlepszym wypadku będą przyjaciółmi.
-Nie ma za co. Poza tym chyba nadszedł ten moment, żeby w końcu przyznać się, iż z mojej strony to nie było tak do końca bezinteresowne. To znaczy, chodzi o to, że..- Westchnęła. -Dużo myślałam o tym, jak przez ten czas stałeś się dla mnie kimś więcej, niż mogłabym przypuszczać, i uwierz mi, kiedy stało się to, co się stało, byłam zaskoczona i nie ukrywam, że również przerażona. Ale wiem, że życie jest zdecydowanie za krótkie, żeby przejmować się co pomyślą sobie inni i właśnie tak doszłam do wniosku, że jeśli myślisz podobnie, to...- Simon nie dał jej dokończyć, biorąc jej twarz w dłonie i zamykając usta pocałunkiem.
-Myślę dokładnie tak samo- powiedział. -I przepraszam za wszystko, najwyraźniej nie jestem dobry w odgadywaniu uczuć innych ludzi. Z resztą nawet własnych nie potrafię czasami określić.
-A teraz?- zapytała, chociaż sam sposób w jaki na nią patrzył, dawał jednoznaczną odpowiedź.
-Teraz czuję, że nadszedł odpowiedni czas, by przestać żyć przeszłością i ruszyć naprzód.
Po tych słowach Nikki oparła się o samochód i przyciągnęła do siebie Simona, całując go. Położył dłonie na jej pośladkach i wsunął je pod brzeg jej krótkiej sukienki, przyciskając ją do swojego ciała. Spojrzeli sobie w przepełnione pożądaniem oczy łapiąc oddech i uspokajając szaleńczo bijące serca; dobrze wiedzieli, czego chcą. Ich usta złączyły się ponownie w coraz bardziej namiętnych pocałunkach, niecierpliwe ręce błądziły po spragnionych dotyku ciałach.
-Za każdym razem wyobrażałam sobie, że to ty- wyszeptała, prowadząc jego dłoń pod brzeg swojej bielizny i pozwalając jego palcom wsunąć się do jej wnętrza. Zaczęła całować go po szyi, napawając się zapachem jego skóry. Sprawiał, że miała ochotę zedrzeć z niego ubranie i oddać się mu nawet na masce samochodu.
-Chcesz wejść do środka?- Padło w końcu kluczowe pytanie.
-Chcę się z tobą kochać- odparła, i już w następnej chwili Simon otwierał drzwi do swojego domu, zapraszając ją do środka. Ledwo przekroczyli próg, a on rzucił torbę na ziemię, wziął Nikki w swoje ramiona i podźwigną do góry; oplotła go nogami i zaczęła namiętnie całować, gdy niósł ją do sypialni.
-Wybacz ten bałagan- powiedział, zgarniając z łóżka stertę ubrań, po czym delikatnie położył na nim dziewczynę. Zanim do niej dołączył, zdjął z siebie koszulę, na co Nikki zareagowała cichym westchnieniem. Wszedł na łóżko, pochylił się nad nią i przycisnął swoim ciałem do materaca, rozsuwając jej nogi. Czuła jaki jest podniecony przez materiał jego spodni. Zatopili się w głębokim pocałunku; Simon podciągnął jej sukienkę i pozbył się jej bielizny. Pragnął poczuć już jej wnętrze.
Wstał, by rozpiąć pasek i ściągnąć spodnie, po czym poszedł włączyć muzykę. Radiohead, Nikki rozpoznała od razu. Skorzystała z tej chwili i usiadła na brzegu łóżka, a Simon stanął przed nią w samych bokserkach. Spojrzała mu wymownie w oczy, przygryzając dolną wargę. Ściągnęła bokserki z jego bioder, otoczyła dłonią jego penisa i dotknęła go czubkiem języka. Wydał z siebie cichy jęk, gdy wzięła go do ust. Przesunął ręką po jej blond włosach, odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy, skupiając się na tych cudownych doznaniach. Rozchylił usta i westchnął; wiedziała co robić. "Heaven sent you to me", śpiewał Thom Yorke, a Simon dokładnie to pomyślał o Nikki. Przestała zanim doszedł i powiedziała, żeby wrócił na łóżko, bo chciała już poczuć go w sobie.
Położył się, a ona usiadła na nim, cicho jęcząc, gdy jego penis wsunął się w nią. Oparła się dłońmi o jego klatkę piersiową, gdy on przytrzymał ją za biodra, którymi zaczęła wolno poruszać. Usiadł i pomógł jej pozbyć się sukienki, cały czas będąc w niej. Przytuliła jego głowę do piersi, które zaczął pieścić. Jego gorący oddech na jej skórze potęgował przebiegające przez ciało dreszcze rozkoszy. Poruszali się w rytm muzyki, gdy w końcu objął ją ramieniem i położył, znowu przygważdżając ją ciężarem swojego ciała do łóżka. Ich usta ponownie złączyły się w namiętnym pocałunku, ruchy stały się coraz szybsze. Przesunęła dłonią po jego plecach, czując jak napinają się jego wszystkie mięśnie. Orgazm nadszedł szybko, Nikki pierwsza poczuła falę przyjemności przepływającej przez jej ciało. Simon dołączył do niej chwilę później, z westchnieniem rozkoszy.
-Nikki- wyszeptał, kładąc się koło niej i otaczając ją ramieniem.
-Wiem- powiedziała, obdarzając go uśmiechem. Pogładziła go po zarośniętym policzku, opierając się na jego klatce piersiowej i wsłuchując w bicie jego serca. Pocałował ją w czubek głowy.
-Mogę cię o coś zapytać?- Simon przerwał chwilę milczenia.
-Jasne.
-Rozmawiałem z Benem i wspomniał mi, że złożył ci jakąś propozycję, ale gdy chciałem się dowiedzieć, o co konkretnie chodzi, odpowiedział, że lepiej będzie, jeśli sama mi powiesz.
-Och. -Dziewczyna wydawała się być zaskoczona.
-Nie musisz mi mówić, jeśli nie chcesz- dodał szybko, widząc, że się waha.
-Wolałabym odłożyć tę rozmowę do jutra- odparła.
-w porządku. -Pogładził ją po plecach.
Nie chciał naciskać, ale wiedział, że ciężko będzie mu zasnąć z niepokojącym przeczuciem, że nie spodoba mu się to, co Nikki miała mu do powiedzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz