niedziela, 29 września 2013

11



-Więc bardziej wolałbyś, żeby to był chłopiec czy dziewczynka?- Marie siedziała na łóżku, przeczesując dłonią rude włosy Jamesa, który leżał przytulny do jej brzucha i delikatnie go gładził.
-Nie wiem- odparł, łaskocząc oddechem jej skórę.
-Oczywiście, że wiesz. W głębi serca każdy wie.
-Najważniejsze, żeby było zdrowe- wyszeptał, przesuwając opuszkami palców po coraz bardziej widocznym zaokrągleniu wciąż nie potrafiąc uwierzyć, że ta mała istota, której bijące serduszko widział kilka godzin wcześniej na USG, naprawdę tam była. Dopiero teraz, czekając na dziecko uświadomił sobie, jak wielka tragedia spotkała Simona; wcześniej wydawało mu się to zbyt abstrakcyjne, by w pełni zrozumieć, co musiał czuć i przez co przechodził ze swoją żoną aż trzykrotnie. Momentami miał nawet wyrzuty sumienia, mówiąc w jego obecności o ciąży Marie, i wiedząc ile przyjaciel by oddał, żeby zostać ojcem. Być świadkiem tego, jak cały jego świat walił się kawałek po kawałku, było najgorszą rzeczą, jaka ich spotkała. –A ty chciałabyś syna czy córkę?
-Ja wiem co się urodzi i jestem z tego bardzo zadowolona- odpowiedziała.
-Więc chyba możesz zdradzić mi tę tajemnicę.
-Nie. U lekarza stwierdziłeś, że chcesz mieć niespodziankę, więc zgodnie z życzeniem będziesz ją miał.
-Zmieniłem zdanie.
-Po prostu nie daje ci spokoju to, że ja wiem.
-Poniekąd tak- odparł. –Ale chciałbym też móc już wybrać kolor farby do pokoju i powoli zacząć wszystko planować, bo zaraz jedziemy w trasę i nie zostanie nam na to zbyt wiele czasu.
-Zawsze możesz wybrać jakiś neutralny kolor, niebieski i różowy to nie jedyne opcje.
-Marie…- Podniósł się i spojrzał na nią.
Zaśmiała się widząc, jak próbuje udawać obrażonego.
-Uwielbiam się z tobą drażnić.
-Nie zapominaj, że ja też mogę to zrobić- powiedział przysuwając się do niej, i zaczynając ją namiętnie całować, wplątał dłoń w jej włosy, by przyciągnąć ją jeszcze bliżej.
-Pozwól mi się przekonać- odparła prowokacyjnie, przygryzając wargę.
James uśmiechnął się pod nosem i ściągnął z niej koszulkę, pozostawiając ją jedynie w bieliźnie; przesunął wzrokiem po jej ciele aż natrafił na zielone oczy, które płonęły pożądaniem. Pochylił się nad nią i zaczął pieścić ustami jej piersi, krążył językiem po jej rozpalonej skórze. Jego dłoń powędrowała po jej biodrze i sunęła niżej, kreśląc niewidzialne ślady po wewnętrznej stronie uda; palce wsunęły się pod krawędź bielizny.
-James. –Jęknęła cicho. Wciąż pieścił przy tym jej piersi, przez co skumulowane doznania szybko prowadziły ją do finału. –Nie, nie przestawaj- wymruczała błagalnym tonem, gdy zastygł w bezruchu.
-Mówiłem, że też potrafię grać w tę grę- odparł, patrząc jej prosto w oczy.
-Proszę- wyszeptała, obejmując go za szyję i obdarowując namiętnym pocałunkiem. Na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech zadowolenia, gdy ręka Marie powędrowała w dół jego brzucha.
Usłyszeli wibracje telefonu.
-To mój, zignoruj- odparła kobieta, przyciągając do siebie Jamesa i starając się nie zwracać uwagi na leżącą na stoliku komórkę z nadzieją, że on postąpi tak samo.
-Ktoś chyba tak łatwo się nie podda- stwierdził w końcu, gdy telefon rozdzwonił się ponownie.
-Pewnie nic ważnego.
-Nie sądzę. –Sięgnął w końcu po komórkę, popatrzył na wyświetlacz i po jego minie Marie już wiedziała, kto tak usilnie próbował się z nią skontaktować.
-Nie odbieraj- poprosiła, chcąc odebrać mu telefon.
Odrzucił połączenie.
-Masz mi coś do powiedzenia?- zapytał.
Spuściła wzrok, nie mając pojęcia, co powinna mu powiedzieć.
-Prosiłam, żeby przestał do mnie wydzwaniać, ale najwyraźniej to nie pomogło- wyjaśniła, odrobinę mijając się z prawdą.
-Sądziłem, że to zamknięty rozdział i nie ma go już w naszym życiu.
-Nie wierzysz mi?
-Wierzę. Chcę tylko wiedzieć, czy potrzebujesz mojej pomocy, czy sama to załatwisz.
-Dam sobie radę.- Wzięła od niego komórkę. –Ja i Alex to przeszłość. Obiecuję, że znajdę sposób, by mu to raz na zawsze uświadomić.
-Wolałbym, żebyście się nie kontaktowali.
-Czyli jednak mi nie wierzysz. Wyprowadziłam się do innego kraju, nie pracuję już w radiu, wszystko, żeby się od niego odciąć, a ciągle mam wrażenie, że dla ciebie to niewystarczające. Czego jeszcze ode mnie oczekujesz?
-Może daj mi w końcu poczuć, że nie muszę o ciebie bez przerwy walczyć- odparł i wyszedł z sypialni pozostawiając Marie z wrażeniem, że znowu wszystko zaczyna się psuć z jej winy.
*
-To zabawne, jak starają się przy nas powstrzymywać przed pokazywaniem, że coś między nimi jest- zwrócił się Ben do brata, obserwując siedzących nieopodal Simona i Nikki, gdy czekali na samolot do Paryża.
-Zabawne dla kogo?- zapytał sceptycznie James, który wciąż nie mógł oswoić się z myślą, że jego najlepszy przyjaciel sypia z córką jego kuzyna.
-Czemu jesteś do tego tak negatywnie nastawiony?
-Chyba znamy Si na tyle dobrze, że nie muszę wyjaśniać.
-Pozwólmy nacieszyć się mu tą chwilą, nawet jeśli za kilka miesięcy miałoby się to skończyć. Powiedz sam, kiedy ostatnio widziałeś go szczęśliwego? Zasługuje na to.
-Bardziej martwiłbym się o Nicole, ale najwyraźniej nie przekonała się jeszcze, jaki potrafi być Simon.
-Mam przeczucie, że sobie poradzi. Jest silna.
-Lepiej, żebyśmy nie musieli się przekonywać czy masz rację.
Ben zamilkł na chwilę, przenosząc wzrok na przyjaciela, który właśnie uśmiechał się do Nikki, prowadząc z nią ożywioną rozmowę. Miał szczerą nadzieję, że James się myli i Simon szybko zrozumie,  że przyszła pora, by oddzielić przeszłość grubą kreską.
-Myślisz, że już wie?- zapytał.
-O tym, że Francesca nie jest już z tamtym facetem?- James uniósł brew. –Nie sądzę. Gdyby wiedział, pewnie już dawno stałby pod jej drzwiami i prosił, by dali sobie jeszcze jedną szansę.
-Tak myślisz?
-Jestem tego bardziej niż pewien. Prawda jest taka, że Simon nie przestał jej kochać i nieprędko przestanie, jeśli w ogóle. Zostawiłby wszystko, żeby znowu z nią być, nieważne, że go zraniła.
-Nie ma się co dziwić, skoro spędzili razem tyle lat. –Ben wzruszył ramionami. –Ale może jednak dotrze do niego, że Francesca to nie jedyna kobieta, z którą potrafiłby ułożyć sobie życie.
-Wiesz, to mnie w nim najbardziej denerwuje. Na każdym kroku powtarza, że źle robię wracając po raz kolejny do Marie, a sam postąpiłby dokładnie tak samo. Naprawdę mam nadzieję, że Nicole skutecznie zajmie jego uwagę, bo inaczej nie wiem, jak będzie wyglądało nasze wspólne życie w trasie.
-Mówiliście coś o trasie?- Neil pojawił się obok braci, przeglądając plik z dokumentami.
-Tak, że jesteśmy bardzo podekscytowani- odparł James, przewracając oczami.
-To fantastycznie. –Zaczytany mężczyzna nie wyłapał ironii. –Za chwilę odprawa, także ostatni papieros i idziemy. Muszę dać jeszcze Nikki te papiery.
-Dobrze się wam współpracuje, co?- zagadnął Ben.
-O tak, jej pomoc wiele ułatwia. Zaproponowanie jej tego było naprawdę trafionym pomysłem, dzięki.
James spojrzał na brata, na którego twarzy pojawił się triumfalny uśmiech.
-Mówiłem, że ktoś dodatkowy na pewno się przyda.
-Przynajmniej nie naraża nas na dodatkowe koszty, mogąc dzielić łóżko z Simonem- wtrącił kąśliwie James.
-Dla mnie nie jest tutaj jako jego dziewczyna, i to naprawdę nie moja sprawa, z kim będzie spać- odparł Neil i mężczyzna poczuł, ze najwyraźniej nikt nie podziela jego zdania.
*
-Jak dobrze, że ten lot był taki krótki- stwierdził Simon, zaciągając się papierosem. On i Nikki stali na parkingu, czekając aż zbierze się cała ekipa i będą mogli pojechać do hotelu.
-Co ty zrobisz, jak przyjdzie ci lecieć do Ameryki?- zaśmiała się. Podzielała zdanie mężczyzny co do długości lotu; nie chciała mu nic mówić, ale kiedy tylko weszła na pokład samolotu, powróciły wspomnienia wszystkich podróży z rodzicami i nie mogła powstrzymać się przed wyobrażaniem sobie, jak wyglądała ich ostatnia. Gdyby nie siedzący obok niej Simon, którego mogła cały czas trzymać za rękę, nie miała pojęcia czy dałaby radę to znieść.
-Chyba będę musiał obkleić się plastrami z nikotyną. –Obdarzył ją szerokim uśmiechem. –A tak naprawdę to pójdę spać z nadzieją, że obudzę się po ośmiu godzinach tuż przed lądowaniem.
-Genialny plan- stwierdziła, a on podszedł i przytulił ją do siebie nie zwracając uwago na to, kto ich zobaczy, zupełnie jakby czuł, że właśnie tego potrzebowała w tym momencie najbardziej.
-Nikki, wszystko w porządku?- zapytał, głaszcząc ją po włosach.
-Nie do końca- wyszeptała.
-Chciałabyś o tym teraz porozmawiać?
-Simon!- Usłyszeli, zanim zdążyła odpowiedzieć i odsunęli się od siebie, gdy podeszły do nich dwie dziewczyny.
-Mogłybyśmy zająć chwilkę?- zapytała jedna z nich, podczas gdy druga stanęła między nim a Nikki, która chcąc nie chcąc, musiała przesunąć się na bok.
-Jasne. Myślę, że mamy trochę czasu. –Uśmiechnął się do nich. –Przyjechałyście na jutrzejszy koncert?
-Tak, przyleciałyśmy dwie godziny temu z Polski.
-Specjalnie dla nas?- zapytał, w międzyczasie podpisując im płyty.
-Dla ulubionego zespołu wszystko- odparła dziewczyna.
-Dzięki, naprawdę to doceniam. –Uśmiech nie schodził z jego twarzy. –Tak przy okazji, gramy w Polsce jakoś w przyszłym miesiącu, prawda?- zerknął na Nikki, która skinęła potwierdzająco głową.  zerknął na Nikki, która skinęła potwierdzająco głową.
-Wiem, na pewno tam będziemy.
-Będę was wypatrywał. –Spojrzał na drugą dziewczynę i puścił do niej oczko, a Nikki widziała, że prawie ugięły się pod nią nogi.
-Możemy zrobić sobie  z tobą zdjęcia?
-Pewnie.
Blondynka skończyła palić papierosa, obserwując, jak dwie fanki z trudem próbują zachować powagę i nie zacząć piszczeć ze szczęścia, chociaż uważała, że całkiem nieźle sobie radzą. Gdyby ona spotkała swojego idola, pewnie nie potrafiłaby nawet się do niego odezwać i skończyłoby się na tym, że stałaby wpatrzona w niego jak w obrazek, uśmiechając się głupio. Tak miło było przyglądać się, jak komuś spełniają się marzenia, i jak niewiele potrzeba, by sprawić radość.
-A mogłabym cię przytulić?- zapytała dziewczyna, a w jej oczach pojawiły się łzy, gdy Simon się zgodził.
To, w jaki sposób traktował fanów sprawiało, że Nikki zaczęła uważać się jeszcze większą szczęściarą, że go ma. Naprawdę nieczęsto spotykało się ludzi, którym sława nie uderzyła do głowy, a ona mogła założyć się, że Simon dziesięć lat temu był dokładnie taki sam.
-Dzięki, że przyszłyście. Bawcie się dobrze.
-Dziękujemy za wszystko, do zobaczenia. –Pożegnały się, a jedna z dziewczyn zlustrowała Nikki, jakby zauważyła w końcu, że nie jest żoną Simona. Powiedziała coś koleżance, i odwróciły się jeszcze kilkukrotnie, idąc wzdłuż parkingu.
Mężczyzna zauważył to, przyciągnął do siebie Nikki i obdarzył pocałunkiem.
-Chciałeś dać im temat do plotek?- zaśmiała się, gdy pogładził ją po policzku.
-Nie. Rozwiewałem tylko ich wątpliwości…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz