czwartek, 29 sierpnia 2013

7

Marie stała pod prysznicem, pozwalając by ciepła woda zmyła z niej resztki snu; wstała chwilę temu, a już była zmęczona i gdyby mogła, wróciłaby do łóżka. Czuła się tak nieprzerwanie od kilku tygodni, każdego dnia budząc się z nadzieją, że może tym razem będzie inaczej. Dobrze wiedziała, co było tego przyczyną. Położyła dłoń na brzuchu, cicho wzdychając. Czasami nachodziły ją wątpliwości czy dokonała słusznego wyboru postanawiając, że nie usunie ciąży. Nigdy nie planowała mieć dzieci: była pewna, że ich posiadanie nie uczyniłoby jej spełnioną kobietą, wręcz przeciwnie. Zdawała sobie sprawę z tego, iż nie nadawała się na matkę i zawsze otwarcie mówiła o tym Jamesowi, a on to akceptował. Teraz wszystko uległo zmianie. To nie tak, że nagle odezwał się w niej instynkt macierzyński, bo ta wizja wciąż napawała ją przerażeniem, ale dzięki temu, jak jej mężczyzna zareagował na wiadomość o ciąży miała nadzieję, że jakoś dadzą sobie radę. James był przy niej w każdym momencie, nawet gdy starała się odsunąć go od siebie, i wiedziała, że tylko dzięki temu nie zdecydowała się na aborcję. Udowadniał jej, jak bardzo mu na niej, czy może raczej na nich, zależy i momentami Marie miała wyrzuty sumienia, że nie potrafiła okazać mu tego samego, chociaż go kochała.
-Mam już wychodzić?- zapytała, widząc, że myjący zęby James cały czas obserwuje jej odbicie w lustrze.
-Jest jeszcze czas- odparł, uśmiechając się do niej.
Znał ten wyraz twarzy i bardzo go to niepokoiło. Popatrzył na jej sylwetkę; zmiany, które zachodziły w jej wyglądzie były jeszcze na tyle małe, że nie powiedziałby, iż jest w ciąży. Wiedział, że dziecko to ostatnia rzecz potrzebna im do szczęścia, ale z każdym dniem coraz bardziej oswajał się z tą myślą i coraz częściej wyobrażał sobie, jak będzie wyglądać ich życie z tym maleństwem.
Zdjął z siebie koszulkę i zsunął z bioder bokserki, dołączając do Marie.
-Teraz to już na pewno się spóźnimy- stwierdziła, przyciągając go do siebie i opierając głowę o jego klatkę piersiowa.
-Przestań się tak o wszystko martwić, skarbie. -Wziął ją pod brodę i delikatnie pocałował. -Wszystko będzie dobrze.
-Wiem, nie powinnam. -Uśmiechnęła się przepraszająco. -Zastanawiam się tylko, jak to sobie teraz poukładamy.
-Też o tym myślałem- przyznał. -Ale mamy jeszcze ponad pół roku, zanim pojawi się dziecko. To dużo czasu, Marie. Tak się składa, że akurat zdążymy skończyć zimową trasę po Europie, a jeśli zajdzie taka potrzeba, ktoś może zastąpić mnie na kilka koncertów. Ty jesteś teraz najważniejsza. -Znowu musnął jej usta, a ona zarzuciła mu ręce na szyję i pogłębiła pocałunek.
-Mam nadzieję, że będę mogła być z wami jak najdłużej. -Pogładziła go po zarośniętym policzku.
-A jak się dzisiaj czujesz?
-Średnio.
-Chyba wiem, co na to poradzić. -Uśmiechnął się, a ona zachichotała, gdy położył dłonie na jej pośladkach.
-James... -Pocałowała go. -Czytałam, że po trzecim miesiącu będzie już o wiele lepiej, oby to była prawda.
-Pamiętaj, że jeżeli nie masz ochoty, wcale nie musimy zostawać po koncercie na Ibizie.
-Chcę, bardzo. Trochę słońca dobrze nam zrobi.
-I nie tylko to...
Ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, ciepła woda spływała po rozgrzanych ciałach. Wsunęła język pomiędzy jego rozchylone usta, gdy jedną dłonią masowała jego męstwo; James przymknął oczy i jęknął pod wpływem tego elektryzującego dotyku. Ostatnio bardzo mu tego brakowało. Oparł ją o ścianę i zaczął całować po szyi, pieszcząc przy tym jej piersi i schodząc ustami coraz niżej. Cieszył się, że w końcu była w nastroju i po kilku dniach bez seksu ona również bardzo tego chciała. Uklęknął przed nią, scałowując krople wody z jej brzucha; położyła nogę na jego ramieniu, a on przesunął językiem po wnętrzu jej uda i zanim dotarł do jej wnętrza, spojrzał jej w przepełnione pożądaniem oczy. Wplotła rękę w jego mokre włosy, przysuwając go do siebie. Nie mogła się powstrzymać i jęknęła głośno, jeszcze bardziej podniecając tym Jamesa. Widział, że była już blisko, a on marzył już tylko by poczuć jej ciepłe, wilgotne wnętrze. Wstał i chwycił jej twarz w dłonie, całując ją namiętnie. Marie oplotła nogami jego biodra, a on wszedł w nią i zaczął poruszać się rytmicznie, za każdym razem coraz szybciej, głębiej, mocniej. Przycisnął ją swoim ciałem do ściany, przytrzymując za uda. Ich oddechy stały się urywane, nie próbowali się już nawet hamować i być cicho.
-James! -Jęknęła, wbijając paznokcie w jego plecy. Doszła pierwsza; fala przyjemności rozlewała się po jej ciele, gdy w niej skończył. Patrzyli na siebie z szerokimi uśmiechami, oddychając ciężko. Nogi Marie wciąż drżały po tym cudownym orgazmie.
-Kocham cię tak bardzo- wyszeptał James, kładąc dłoń na jej brzuchu. -Będę kochał was...
*
-Idź do domu. -Ton Nikki był stanowczy, ale najwyraźniej nie wystarczająco, gdyż Simon wciąż stał obok niej, czekając aż otworzy drzwi.
-Impreza jeszcze się nie skończyła- odparł, uśmiechając się szeroko.
-Uważaj co robisz. -W ostatniej chwili powstrzymała go przed oparciem się o dzwonek. -James i Marie na pewno już śpią, zachowuj się cicho.
-To ja będę miał problemy, nie ty. -Wzruszył ramionami.
-Wolałabym nie musieć się o tym przekonywać. Wchodź.
Nikki była na niego zła za to, jak zachował się tej nocy w barze, kiedy zmusił ją do wyjścia widząc, że rozmawiała z jakimś chłopakiem. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby w tak bezpośredni sposób dał jej do zrozumienia, że coś jest na rzeczy, i dziewczyna nie miała pojęcia, jak się odnaleźć w tej nowej sytuacji. Od kiedy zaczęli spędzać se sobą czas, stając się praktycznie nierozłączni, Złapała się kilka razy na tym, że nie zawsze myśli o nim w czysto przyjacielskich kategoriach. Był atrakcyjnym mężczyzną, potrafił ją rozbawić i wiedziała, że może z nim szczerze o wszystkim porozmawiać, a do tego nie mogła zapomnieć, jak dobrze całował. Ale z drugiej strony zdawała sobie sprawę z tego, że on nie myślał o niej w ten sposób, a przynajmniej tak było do teraz. Nikki nie umiała już powiedzieć czy tak bardzo zdenerwowało ją to, że Simon był o nią zazdrosny, czy po prostu przeraziło ją, co to oznaczało.
-Co ty robisz?- zapytała, kiedy weszli do pokoju, a on włączył jej laptopa.
-Potrzebujemy muzyki- wyjaśnił.
-Naprawdę chcesz, żeby Marie jeszcze bardziej cię znienawidziła- westchnęła. Był na tyle pijany, że jakakolwiek dyskusja nie odniosłaby skutku.
Poszła do łazienki przebrać się w koszulkę do spania i zmyć makijaż.
-Kładę się do łóżka- oznajmiła, wracając do pokoju. Przykryła się kołdrą i wtuliła głowę w poduszkę; po raz pierwszy obecność Simona była dla niej męcząca. -O, wybrałeś idealny zespół na imprezę- stwierdziła sarkastycznie, słysząc piosenkę Radiohead.
-Może już mi się odechciało zabawy- odparł, a Nikki po chwili poczuła, że położył się obok niej. Rozchyliła powieki i odwróciła się w jego stronę; zdjął z siebie koszulę i leżał na plecach, wpatrzony w sufit.
-Nie mogę zasnąć- powiedział po chwili.
-Simon, nie minęło nawet pięć minut od kiedy się położyłeś- zauważyła. -Nie oczekuj cudów.
Zamilkł. Muzyka wciąż grała cicho w tle, Thom Yorke śpiewał przepełnionym smutkiem głosem, a Nikki powtarzała w głowie słowa piosenek.
-Jutro wyjeżdżamy- westchnął ciężko.
-Wiem...- Dziewczyna starała się odsunąć od siebie myśl o tym, że przyjdzie jej spędzić najbliższy tydzień bez Simona.
-Tyle czasu bez ciebie, nie potrafię sobie tego wyobrazić- wyznał, kładąc się na boku tak, że jego twarz znajdowała się niebezpiecznie blisko twarzy Nikki. -Od kiedy się poznaliśmy, nie było dnia, którego nie spędziłbym w twoim towarzystwie.
-To też wiem.
Położył dłoń na jej policzku, a ona wstrzymała oddech, ale zamiast spodziewanego pocałunku, oparł się tylko czołem o jej czoło.
-Nie masz pojęcia, jak będę tęsknił. Od rozstania z żoną, jedyną dobrą rzeczą jaka mi się przydarzyła, było spotkanie ciebie. Przy tobie zapominam o całym świecie- wyszeptał.
-Ja też- odparła. Był tak blisko, stanowczo za blisko by zebrać myśli, by odgonić wspomnienia tamtej nocy, gdy los skrzyżował ich ścieżki po raz pierwszy.
-Chciałbym tylko wiedzieć czy...- Spojrzał w jej ciemne oczy i zobaczył w nich odpowiedź na niedokończone pytanie. Delikatnie ją pocałował; uśmiechnęła się. Ich usta zetknęły się ponownie, języki wyszły sobie na spotkanie spomiędzy ich rozchylonych warg. Położyła dłoń na jego klatce piersiowej i nachyliła się nad nim, całując namiętnie. Objął ją w talii, jego dotyk działał na nią niesamowicie, czuła motyle w brzuchu, nie chciała, by ta chwila kiedykolwiek się skończyła. Coś tak nieodpowiedniego jeszcze nigdy nie smakowało tak dobrze, ale wiedziała, że jest granica, której nie pozwoli mu przekroczyć, a przynajmniej nie tu i teraz.
Wsunął rękę pod jej luźną koszulkę i zaczął masować jej pierś nie przerywając pocałunków. Nikki chciała go powstrzymać kładąc swoja dłoń na jego, ale to było zbyt przyjemne, więc tylko przycisnęła ją mocniej do siebie. Nie miał pojęcia, ile razy wyobrażała sobie to, co właśnie stawało się rzeczywistością.
-Przestań- poprosiła, gdy chciał ją rozebrać.
-Coś nie tak?- zapytał zdezorientowany.
-Jesteśmy pijani, obudzimy się jutro i będziemy tego żałować. -Odwróciła się tyłem do niego i naciągnęła na siebie kołdrę. 
Zamiast cokolwiek powiedzieć, przytulił się tylko do jej pleców. Gdyby tylko wiedziała, co robił myśląc o niej... Był zaskoczony tym, że sprawy tak się potoczyły, skoro dopiero co zawalił się jego cały świat, ale może właśnie chodziło o to, że ona mogła powiedzieć o sobie dokładnie to samo. Nie wiedział, kto komu bardziej w tym układzie pomagał, nie wiedział czy w ogóle mógł uważać, że pomaga jej w jakikolwiek sposób. Wolał nie myśleć, gdzie byłby teraz, jeśli nie pojawiłaby się w jego życiu. Oparł się na przedramieniu i wsunął dłoń pod brzeg jej bielizny, a ona pogładziła go po ręce, ale nie protestowała. Była taka ciepła, taka mokra; zaczął ją delikatnie pieścić. Obróciła głowę w jego stronę, wplotła palce w jego włosy i przyciągnęła do siebie, obdarzając pocałunkiem. Nie myślała już o tym, że nie powinna mu na to pozwalać. Wsunął dwa palce w jej ciasne wnętrze, dobrze wiedział, jak ma ją dotykać. Nikki jęknęła cicho między pocałunkami i ponownie wpiła się w usta Simona.
"This is really happening", wyłapała słowa piosenki. To działo się naprawdę, jego palce krążyły w jej wnętrzu doprowadzając ją do orgazmu, musiała ukryć twarz w poduszce, by przytłumić głośny jęk rozkoszy.
-Simon- wyszeptała czując, że wciąż cała drży. Jej ręka powędrowała w dół jego brzucha, ale mężczyzna ją powstrzymał.
-Nie chcę żebyś żałowała- powiedział, zamykając ją w swoich ramionach i gładząc po blond włosach. -A teraz śpij...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz